niedziela, 2 sierpnia 2015

Apple Muse z lagerem

Zainspirowany przepisem z bloga Cynamon i Pietruszka, postanowiłem stworzyć własną wersję średniowiecznego musu jabłkowego. Oryginalny przepis z XV wieku został odcyfrowany przez A Boke of Gode Cookery i tam odsyłam wszystkich zainteresowanych.

Najpierw przepis oryginalny:
.LXXIX. Apple Muse.---Take Appelys an sethe hem, an Serge hem þorwe a Sefe in-to a potte; þanne take Almaunde Mylke & Hony, an caste þer-to, an gratid Brede, Safroun, Saunderys, & Salt a lytil, & caste all in þe potte & lete hem sethe; & loke þat þou stere it wyl, & serue it forth.
(Austin, Thomas. Two Fifteenth-Century Cookery-Books. Harleian MS. 279 & Harl. MS. 4016, with extracts from Ashmole MS. 1429, Laud MS. 553, & Douce MS 55. London: for The Early English Text Society by N. Trübner & Co., 1888. )


Tym wpisem jednocześnie pragnę rozpocząć wpisy na temat arcyciekawej kuchni średniowiecznej. Dotychczas historię od strony kuchni na tym blogu reprezentowały tylko wpisy z kuchni staropolskiej i czasoprzestrzeni zdobywania Dzikiego Zachodu.

Wg oryginalnego przepisu potrzeba nam:
  • 2 kg jabłek
  • trochę wody
  • mleko migdałowe
  • chleb
  • szafran 
  • drzewo sandałowe
  • miód
Jabłka należy obrać i ugotować do miękkości. 


Odcedzić, zmiksować, udusić z mlekiem migdałowym, kilkoma kromkami chleba (drobno pokruszonymi), miodem, szafranem i drzewem sandałowym.

W tym przepisie drzewo sandałowe ma głównie dostarczyć czerwonego barwnika, a szafran żółtego.

Osobiście nie miałem drzewa sandałowego, a na żółto zabarwiłem kurkumą, zwaną też szafranem indyjskim. Jak znam średniowiecze, podobne praktyki (zastępowanie droższych przypraw tańszymi) były na porządku dziennym...

Dałem mało miodu, za mało jak dla mnie, musiałem sobie dosłodzić. Ale rodzinie smakowało takie jak przyrządziłem.

Mus, jak to mus - wygląda mało apetycznie... Ale smaczny jest.



Do picia postawiłem lager. W kuflu, aby się nieco komponowało ze średniowiecznym rodowodem dania.

Gdybym miał modyfikować - nie zważając na oryginalny przepis opuściłbym mleko migdałowe i chleb, który występuje tu jako zagęstnik, dodałbym za to trochę przypraw korzennych...



Zgłaszam do akcji:
Kulinarne inspiracje z Love Beer

sobota, 4 lipca 2015

7 * RADLER - test wybranych napojów komercyjnych i przepis, jak zrobić własny

Lato, lato, lato czeka...

A z latem czekają upały. U mnie właśnie drugi dzień temperatura podskoczyła... Fajnie, gdyby tylko jeszcze co noc solidnie popadał deszcz, bo ziemia sucha, grzybów pewnie nie będzie, a płatki róż schną na krzewach. Ale o róży i jej płatkach będzie kiedy indziej. Dziś test napojów odświeżających.

Radler to pomysł niemiecki. Znane od dawna połączenie piwa z lemoniadą, przypisywane rowerzystom... Nie znam niemieckich przepisów, w Polsce przeciętnej budowy rowerzysta może sobie pozwolić na jedną standardową puszkę radlera (500 ml - 2% alkoholu), aby nie narazić się na ściganie przez prawo...

O radlerze pisałem już tutaj.

Teraz kolej na...


TEST


Do bojów wybrałem wszystkie, które znalazłem dziś na półkach dwóch marketów, położonych zaraz obok siebie. Odwiedziłem Lidl i Tesco i zdobyłem drogą umowy kupna - sprzedaży napoje:
  1. Tyskie Radler
  2. Argus Radler
  3. Warka Radler
  4. Okocim Radler z  limonką
  5. Lech Ice Shandy

Kandydaci


Tyskie Radler


2% alkoholu. Miks 40% piwa i 60% lemoniady. W sumie 1,5% soku z cytrusów (jest użyty sok pomarańczowy i cytrynowy). Słodzony cukrem.

Argus Radler


2,6% alkoholu, co czyni je najmocniejszym z testowanych napojów. Miks 50% piwo i 50% lemoniady. W sumie tylko 0,1% soku z cytryn w gotowym produkcie. Słodzony cukrem i sztucznym słodzikiem.

Warka Radler


2% alkoholu. Miks 40% piwa i 60% lemoniady. W sumie 4,2% soku z cytrusów (cytryny, pomarańcze). Słodzony syropem fruktozowym.

Okocim Radler z limonką


2% alkoholu. Miks 45% piwa i 55% lemoniady. W sumie co najmniej 2,9% soku z cytrusów (cytryny, limonka i pomarańcze - nie określono na puszcze udziału soku pomarańczowego, ale raczej mniej niż z limonki, czyli poniżej 1,1%). Słodzony syropem glukozowo-fruktozowym.

Lech Ice Shandy


Jedyny, który nie używa nazwy radler. 2% alkoholu. Miks 40% piwa i 60% lemoniady. W sumie tylko 0,1% soku cytrynowego. Słodzony syropem cukrowym.

Do testu wszystkie puszki zostały potraktowane równie bezwzględnie: wrzucone do nagrzanego bagażnika, a następnie w domu schłodzone "po polsku" - w strumieniu zimnej wody. Odzwierciedla to, myślę że dobrze, trudne warunki biwakowe czy piknikowe, gdzie chcemy się raczyć napojem orzeźwiającym.


Skład


Analizując opis z puszek: 

Lanie należy się Argus Radler za sztuczny słodzik. Po co to komu?

Kolejne lanie zarabia Argus Radler i Lech Ice Shandy za minimalną ilość naturalnego soku.

Bąbelki


Bąbelki w napojach są wskazane. Wszak dobry napój orzeźwiający musi mieć bąbelki, z samej definicji. 

Bąbelki mają wszystkie. Słabe, szybko uciekające. Względnie mocniejszą pianę ma Lech Ice Shandy.

Kolor i ogólny wygląd


Prezentowane radlery mocno różnią się w wyglądzie. Od bladożółtej, nieprzejrzystej Warki Radler, nieco ciemniejszy żółty nieprzejrzysty Okocim Radler z limonką, bursztynowe nieprzejrzyste Tyskie Radler i jedyne dwa klarowne, bursztynowe Argus Radler i Lech Ice Shandy. Te dwa z wyglądy przypominają piwo, pozostałe - lemoniadę "domową". Nic dziwnego - Argus i Lech do swoich wyrobów dodają minimalną ilość soku z prawdziwych cytrusów, ich wyrób bazuje na wodzie z aromatami...

Zapach


Najmocniejszy cytrynowy zapach unosi się nad Tyskie Radler, nieco słabszy - ale tylko nieco, za to rzeczywiście z nutą limonkową - nad Okocim Radler z limonką. Pozostałe mają słaby zapach cytrusowy, w Argus Radler zmieszany z nutą piwną. Może piwoszom to odpowiada, dla mnie w tym napoju była to obca nuta.

Smak


Najbardziej orzeźwiający jest Tyskie Radler. Za nim - Okocim Radler z limonką. I te dwa zaliczają się do mojego wyboru, ze wskazaniem na Tyskie Radler.

Warka nie powala mnie smakiem Taki wybór zachowawczy... Gdzie się ukrywa ta spora ilość soku z cytrusów, który Warka wlała do puszek?

A Lech Ice Shandy i Argus Radler mają zbyt intensywną - jak dla mnie - nutę piwną. A nie po to piją piwo z lemoniadą. Zaś jeśli ktoś taki napój woli - to te dwa będą dla niego czy dla niej najlepszym wyborem.

A co z pozostałymi dwoma radlerami, któe obiecałem w tytule, no i gdzie ten przepis?

6. Szóstym obiecanym radlerem jest ten, o którym już pisałem - wraz z przepisem na smaczny radler z wody Żywiec Zdrój gaz z sokiem.

7. A siódmym obiecanym jest ogólny przepis, jak stworzyć własny radler.


PRZEPIS


Potrzebujesz:

  • piwo jasne typu lager czy pils
  • lemoniada

Proporcje było widać, jakie stosują producenci. Ze swej strony doradzam: pół na pół. Łatwiej liczyć - mała butelka lemoniady i jedno piwo (normalne, nie mini piwo).

Piwo: jasne. Zwykłe koncernowe się spokojnie nadaje, nie ma się co wysilać na jakąś unikalną produkcję mikrobrowarów - i tak przecież smak piwa pokryje nam lemoniada.
Z drugiej zaś strony - trzeba się cenić i nie brać najtańszych wyrobów z półki w markecie. Słaba pozycja w teście Argus Radler tylko to potwierdza.

Lemoniada: porządna. Od niej zależy wszak aromat i wartości odświeżające napoju. A producenci lubią truć lemoniady sztucznymi słodzikami i oszczędzać na prawdziwych sokach z cytrusów.

Najlepszym rozwiązaniem byłaby oczywiście własnej roboty lemoniada z prawdziwych owoców, ale o niej... kiedyś indziej.

    czwartek, 25 czerwca 2015

    DIY Radler (Radlermass, a nawet ostatecznie Alsterwasser)

    Radler, zgodnie z legendą został wymyślony przez pomysłowego właściciela gospody w bawarskich Alpach, do którego podjechała duża grupa rowerzystów. Kończyło mu się piwo, więc postanowił podać je z lemoniadą - nadał temu nazwę "Radlermass", co po bawarsku znaczy litr piwa dla rowerzysty.

    W północnych Niemczach mówią na to "Alsterwasser", ale skoro to północne Niemcy, to dla nas mniej interesujące (wszak lepsza i ciekawsza jest katolicka Bawaria od protestanckich Prus).

    Radler produkowałem samodzielnie parę lat przed tym, zanim nasze browary wpadły na pomysł, jak sprzedawać za całkiem niezłe pieniądze odpadki z piwa, które mają.

    Potrzebne są dwa składniki:


    • 1/2 l piwa (jasny lager czy pils)
    • 1/2 l lemoniady (polecam Żywiec Zdrój gaz z sokiem - jest mniej słodka od innych)
    Oba składniki wlewamy do litrowego kufla i podajemy. Gotowe.

    Na zdjęciu połowa porcji, bo nie posiadam kufla o pojemności jednego litra...

    A jeśli przepis spodobał się, proszę o kliknięcie na baner poniżej - zliczają mi tam liczbę osób, do których dotarła moja relacja z testu.
    TestMeToo - dołącz do nas


    Przepis zgłaszam do akcji:
    Przysmaki dla taty 5

    Woda Żywiec Zdrój gaz z sokiem - relacja z testu

    To nie przepis kulinarny, ale relacja z testu, o którym pisałem wcześniej [tutaj]. A zatem:

    Dostałem info z firmy, że zakwalifikowano mnie do testu. I że prześlą mi paczkę. OK.

    Pierwsze zaskoczenie - POZYTYWNE. Spodziewałem się jednej butelki, przyszła mała zgrzewka zawierająca sześć butelek.

    Wypróbowywałem na upalnych przerwach w szkole. Słonko świeciło, asfaltowe boisko pięknie się nagrzewa, ale nauczyciel - taka jego praca - twardo stoi i pilnuje hasających dzieci. Choć jak był naprawdę gorąco, to boisko było puste - było dla dzieci za gorąco. Ale stać się stało. 

    I w takich to warunkach testowałem nową wodę smakową. Pozytywnie mnie zaskoczyła smakiem prawdziwej lemoniady, zresztą zawiera 4% soku.

    Mogę z czystym sumieniem polecić.

    P.S. A przepis na drinka - klasyczny niemiecki, porządny bawarski Radlermass podaję [tutaj].

    A gdy już przeczytałeś - przeczytałaś tekst, proszę, kliknij w ten baner. Zliczają liczbę osób, do których trafiła moja relacja.
    TestMeToo - dołącz do nas

    piątek, 12 czerwca 2015

    Bałagan w Eton, czyli Eton mess

    Eton mess to tradycyjny angielski deser z Eton, znany przynajmniej od 1930 roku. Tutaj będzie moja wersja, lekko "dla dorosłych", choć jak znam życie, uczniaki z Eton zjedliby taką nic się nie przejmując.

    Zatem:

    • 21 truskawek
    • 2 łyżki whisky
    • cukier puder (kilka łyżek)
    • bita śmietana
    • bezy - około 50g


    W sumie to proporcje można sobie dobrać wg gustu. Na tym polega piękno potraw typu "bałagan".

    Truskawki należy umyć, odszypułkować, większe pokroić na ćwiartki, mniejsze na połówki. Skroić whisky, wymieszać, obsypać cukrem pudrem, wymieszać. Dorzucić bezy (najlepsze są niewielkie). Dodać bitej śmietany i wymieszać.

    I wszystko!

    Owszem, ten deser nie wygląda olśniewająco. Jak to bałagan. Ale za to jakie smaczne...


    Przepis zgłaszam do akcji:
    Milion Smaków Truskawek - druga edycja

    Lassi truskawkowe

    Do stworzenia tegoż napoju na wieczór zainspirował mnie ten oto obrazek:
    znaleziony na Deviantart.

    A zatem należy przygotować:
    • 1/4 kg truskawek
    • jogurt naturalny duży (około 350 g)
    • 3 (lub 4) solidne łyżki miodu
    • bita śmietana
    Miód sugeruję wielokwiatowy. Subtelne aromaty lipowego czy rzepakowego zostaną zagłuszone przez truskawki, zaś gryczany czy spadziowy jest zbyt intensywny w aromacie, do tego ciemny miód zepsuje kolor napoju (wypróbowałem).

    A zatem. Odłożyć kilka najładniejszych truskawek do dekoracji. Resztę truskawek (oczywiście umytych i odszypułkowanych), jogurt i miód umieścić w blenderze, zmiksować.

    Rozlać do szklanek, zostawiając 2 cm na bitą śmietanę. Dopełnić bitą śmietaną, ozdobić pokrajanymi truskawkami.

    A oto efekt u mnie:

    Przepis zgłaszam do akcji:
    Milion Smaków Truskawek - druga edycja

    czwartek, 11 czerwca 2015

    Szejk truskawkowy

    Bardzo szybki przepis, zaledwie trzy składniki. I bardzo zdrowy. I dla ochłody. I dla dzieci fajny. I w ogóle...




    • 1/4 kg truskawek - prosto z lodówki
    • 1 lód śmietankowy - około 120 g (u mnie Darek z Mlekowity)
    • mleko prosto z lodówki - do ulubionej konsystencji, u mnie około 1 szklanki

    Wszystkie składniki wrzucamy do dzbanka miksera. 30 sekund i gotowy szejk.

    Warto wspomnieć, że robienia szejków nauczyli mnie harcerze z 11 Działdowskiej Drużyny Starszoharcerskiej "Watra". Ich przepis trochę sobie pozwoliłem zmodyfikować. W tym miejscu podziękowania dla Was, Druhny i Druhowie!

    A tu ja popijający sobie harcerskiego szejka...

    Przepis zgłoszony do akcji:
    Milion Smaków Truskawek - druga edycja

    味噌ラーメン czyli fastfoodowy nowalijkowy miso ramen


    味噌ラーメン
    Naszła mnie ochota na ramen. Co to jest ramen - nie będę pisał tym razem, pełno jest w necie definicji, podziałów, kategoryzacji i tak dalej.

    Ochota naszła mnie oczywiście nie sama z siebie - winien jest niejaki Naruto Uzumaki, główny bohater serialu anime Naruto, powszechnie znany jako miłośnik tej właśnie potrawy.



    W necie jest pełno przepisów na ramen, z długim gotowaniem wywaru mięsnego, przysmażaniem, podgotowywaniem... STOP!

    Tu będzie wersja fastfoodowa - do jej przyrządzenia, poza naczyniem i nożem wystarczy czajnik elektryczny. Nienawidzę trzech minut, które trzeba odczekać po zalaniu ramenu wrzątkiem - mówi Naruto w odcinku 4 "Zdajesz albo nie: próba przetrwania". Czyli filmowy ramen również jest robiony na błyskawicznym makaronie...

    A zatem do dzieła:

    BAZA:

    • jedna porcja ekspresowej zupy miso (ma coś takiego House of Asia, w składzie jest pasta miso, o którą chodzi);
    • jedna kurczakowa zupka chińska (produkowana w Wietnamie) - dostarczy nam makaronu i bazy do rosołku;

    DODATKI:
    Jak to w ramen - wg uznania, u mnie pojawiły się:

    nowalijki:

    • dwie dymki, osobno pokrajana biała część i zielona;
    • dwie rzodkiewki, pokrajane w plasterki;

    inne:

    • kawałek boczku wędzonego parzonego, pokrajanego w słupki;
    • parówka wieprzowa pokrajana w plasterki;
    • pół "telewizorka" serka topionego, pokrajanego w plasterki.

    Wykonanie fastfoodowe:

    W małej misce zalać makaron z zupki chińskiej 0,5 l wrzątku, przykryć, odstawić na 3 minuty. W większej misce, w której będziemy jeść, umieścić pastę miso i przyprawy z zupki. Rozrobić odrobiną wrzątku. Włożyć makaron, zalać wrzątkiem w którym się moczył. Poukładać dodatki, osobno, nie mieszając. Podawać.

    Z podanych składników wychodzi jedna solidna porcja.

    W zamyśle zamiast przyprawy z zupki chińskiej miał być bulion japoński, ale aktualnie go nie mam. Gdy będę miał bulion, będzie on dodawany, a przyprawy z zupki pójdą do kosza - zupka będzie tylko tanim dostarczycielem makaron błyskawicznego.

    Planowałem dodać jeszcze wodorosty nori, ale zupełnie o nich zapomniałem robiąc, przypomniałem sobie przy jedzeniu. Cóż, innym razem zjem z wodorostami.


    Przepis zgłoszony do akcji:

    Kulinarnie z literatury i filmu Nowalijki w kuchni

    środa, 20 maja 2015

    Testowanie produktów

    Od dawna na blogach czytywałem (albo i nie czytywałem, a tylko widziałem) relacje z testowania produktów.

    I to takich, które blogerzy otrzymywali od firm za darmo, aby przetestować i się podzielić opinią.

    Dlaczego o tym piszę? Dostałem zaproszenie na test. Mój pierwszy.

    TestMeToo - dołącz do nas

    Tak więc już niedługo można się u mnie spodziewać pierwszego takiego testu konsumenckiego.



    P.S. A przy okazji: wracam tym postem do pisania po sporej przerwie. Już niedługo powinno być tutaj coś smacznego, i to w kategorii 18+  :-P